Wędrówki po świecie i poznawanie przyrody to nie tylko źródło satysfakcji, ale także możliwość podziwiania najpiękniejszych zakątków Ziemi. Tym, co motywuje mnie do podejmowania kolejnych wypraw jest potrzeba odszukania tych miejsc, które w największym stopniu oparły się destrukcyjnemu oddziaływaniu człowieka i pozostały niezmienione.
Zwykle, gdy spoglądam na wiszącą nad moim biurkiem mapę świata bądź przeglądam atlas roślinności, przed oczami jawi mi się bezkrytyczny obraz Ziemi pokrytej bezkresnymi lasami, stepami i innymi ekosystemami, które kipią bogactwem form przyrody ożywionej i nieożywionej. Jeśli wyobrażenie to wzmocnię dodatkowo obrazami z fotografii zamieszczanych w kolorowych magazynach, to moje pojęcie o świecie może zostać poważnie... zniekształcone.
Doskonałym przykładem miejsca, które na pozór zachowało swój pierwotny charakter są Ghaty Zachodnie, położone w południowo-zachodnich Indiach. Na pierwszy rzut oka krajobraz Ghatów przypomina nieco ukraińskie Karpaty Wschodnie, ze względu na połoniny, które wieńczą szczyty tych górskich. Od strony zachodniej góry opadają stromą krawędzią ku wąskiej nizinie oddzielającej je od Oceanu Indyjskiego. To właśnie tu każdego roku, między czerwcem a wrześniem, rozgrywa się "festiwal" monsunów przynoszących obfite opady deszczu. Dzięki wysokiej wilgotności bujnie może rozwijać się na tym terenie roślinność lasów równikowych. Obecnie jednak lasy te zajmują jedynie strome zbocza gór, gdzie dostęp jest wyjątkowo utrudniony.
W ciągu trzech tygodni "tułaczki" i poszukiwania nieskażonych ludzką działalnością terenów, zwiedziliśmy cztery parki narodowe, reprezentujące trzy różne typy środowisk;
górskie lasy równikowe (Erawikulam PN), okresowo suche lasy równikowe (Pyeriar NP) oraz l
asy monsunowe zrzucające liście w porze suchej (Bandipur i Mudumalai NP). Park Narodowy Erawikulam, był pierwszym celem naszej wyprawy. Został utworzony głównie dla ochrony koziorożca należącego do gatunku Hemitragus hylocrius, którego światowa populacja liczy obecnie mniej niż 1400 osobników! Turyści mogą obserwować zwierzęta w sąsiedztwie bramy wejściowej do parku, gdzie bytuje niewielkie stadko oswojonych koziorożców. Osoby, które zamierzają zdobyć najwyższy szczyt Ghatów -
Anaimudi (2696 m n.p.m.), znajdujący się w obrębie granic parku, powinny w swych planach uwzględnić fakt, że w okresie rozrodu koziorożców, przypadającym na indyjską wiosnę (tj. od lutego do kwietnia), park jest zamknięty dla ruchu turystycznego.
Sceneria Parku Narodowego Erawikulam przywodzi na myśl ujęcia z filmu Jurasic Park. Bogactwo florystyczne górskich lasów równikowych jest imponujące. Wnętrze lasu - podobnie jak wielu innych lasów deszczowych - szczelnie porośnięte jest lianami, epifitami i gęstymi zaroślami bambusowymi. Sporą powierzchnię zajmują plantacje takich roślin jak herbata czy kawa. Z ekologicznego punktu widzenia uprawa tych gatunków jest jałową pustynią, ale z całą pewnością bardzo ładnie wygląda. W wielu miejscach poza parkiem widoczne są jednak głównie skutki rabunkowej gospodarki leśnej, przypominające pogorzelisko. W indyjskim lesie równikowym narażonym na silną insolacje i ... suszę, co odróżnia te lasy od puszcz południowoamerykańskich i afrykańskich, wycięcie drzew z najwyższych dwóch warstw wystarczy, aby las zaczął stopniowo zamierać. Rośliny wnętrza lasu, które do tej pory korzystały z osłony koron drzew zatrzymującej wilgoć, w bardzo krótkim czasie zaczynają wysychać. Jest to świadectwo ogromnej wrażliwości tego ekosystemu na wszelką ingerencję ze strony człowieka.
Drzewostan lasów równikowych parku Erawikulam tworzy kilkaset gatunków drzew i krzewów, z których tylko nieliczne posiadają odpowiedniki w polskim nazewnictwie. Z bardziej charakterystycznych wymienić można drzewa tekowe, sandałowe, a także kauczukowce i cynamonowce. Ze względu na wartość techniczną drewna oraz inne zastosowanie, drzewa te uprawia się także plantacyjnie. Na uwagę zasługują figowce. Ich gałęzie wytwarzają korzenie wspierające, które o utwierdzeniu się w glebie zaczynają przyrastać na grubość podobnie jak pnie drzew. Dzięki temu szeroko rozpostarte gałęzie figowców mają podporę, a ponadto drzewa mogą w wegetatywny sposób kolonizować przestrzeń, bez ryzyka, jakie wiąże się z odnowieniem za pomocą nasion.
W górskim lesie równikowym wokół Anaimudi natknęliśmy się także na różaneczniki, które znałem z wcześniejszych wypraw w Himalaje. Jednym z przedstawicieli był Rhododendron arboreum, o efektownych czerwonych kwiatach, którego górna granica zasięgu przebiega na wysokości około 2300 metrów n.p.m., i który jest jednym z gatunków tworzących granicę lasu. Nie sądzę, żeby była to naturalna granica, ale o pierwotnym występowaniu roślinności w Ghatach nie dowiemy się już chyba nigdy.
Nie przypadkiem Ghaty rzadko bywają celem turystycznych wędrówek. Przyczyny zaraz opiszę. Celem naszej wycieczki po Parku Erawikulam było między innymi spędzenie nocy pod gołym niebem i powitanie wschodu słońca w górach. Początkowo trasa wędrówki przebiegała przez plantacje kawy, pieprzu, a przede wszystkim herbaty. Krajobrazy te wprawiły nas w pogodny nastrój. Myślę, że każdy, kto przegląda kolorowe magazyny podróżnicze, niejednokrotnie natknął się na fotografie przedstawiające zielone wzgórza, po których uwijają się kobiety z przewieszonymi przez ramię workami na liście. Zdjęcia te najczęściej pochodzą właśnie z tego regionu, z okolic Munnar, gdzie znajduje się centrum uprawy herbaty w Indiach.
W miejsce radosnego nastroju wkradł się pewien niepokój, gdy po niespełna godzinie wędrówki, na zanikającej wśród wysokich traw ścieżce, natrafiliśmy na świeże ślady żerowania słoni. W rozbudzonej wyobraźni nie tylko ginęliśmy stratowani przez olbrzymy, ale także do naszych gardeł zaczęły dobierać się wirtualne tygrysy i lamparty. Z zaczerpniętych poprzedniego wieczoru informacji internetowych na temat Parku Narodowego Erawikulam, wynikało bowiem, że przy "odrobinie szczęścia" drapieżniki te można spotkać na drodze. Aby temu "szczęściu" nie dać się zaskoczyć zachowaliśmy wzmożoną ostrożność. Napięcie wynikające z tej świadomości towarzyszyło nam przez cały czas wędrówki. Bezpośrednio słonie obserwowaliśmy trzykrotnie w miejscach, gdzie najmniej się ich spodziewaliśmy. Zwierzęta chętnie wędrują miedzami z eukaliptusów, które oddzielając plantacje herbaty, są przez nie wykorzystywane jako korytarze ekologiczne. Ryzyko spotkania z dzikimi zwierzętami potęguje fakt, że ze względu na wysoką temperaturę powietrza oraz bardzo "ostre" słońce, chodzenie po górach można uskuteczniać tylko wczesnym rankiem i wieczorem. Niestety zarówno słonie jak i tygrysy zachowują się podobnie. Biorąc pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw" zrezygnowaliśmy z noclegu pod gwiazdami. Nie sądzę zresztą, żebyśmy byli w stanie zmrużyć tam oko.
W naszych poszukiwaniach "raju na ziemi" dotarliśmy także do parków położonych po wschodniej stronie Ghatów Zachodnich
(Periyar, Bandipur i Mudumalai). W stosunku do okolic Munnar występuje tu znacznie mniej opadów. Wprawdzie w okolicach sztucznego zbiornika zaporowego Periyar, który znajduje się w centrum parku o tej samej nazwie, rosną drzewa wiecznie zielone, ale już kilkadziesiąt metrów wyżej, na otaczających jezioro wzniesieniach, większość drzew traci liście w porze suchej. Na całym obszarze parku występuje 348 gatunków samych drzew!
Wypalone słońcem lasy, przypominające w niektórych miejscach wręcz sawannę, to typowe środowisko parków: Bandipur i Mudumalai. Dominującym tu w drzewostanie gatunkiem jest Tectona grandis, która w styczniu kończy swoją wegetację i zaczyna intensywnie zrzucać liście. Las staje się wówczas nieco melancholijny, a szelest liści pod stopami przywołuje na myśl polską złotą jesień. Zasadnicza różnica polega na tym, że zamiast jaskrawej czerwieni, dominują blade barwy w tonacji żółci i brązu. O bliskości równika nie pozwalają także zapomnieć czterdziestostopniowe upały oraz słońce, które świeci niemal w zenicie.
Półtora metrową warstwę podszytu tworzą w większości krzewy i trawy. W miejscach o większej wilgotności, tj. tam gdzie wyższy jest poziom wód gruntowych, spotkać można zarośla bambusowe. Rosną one głównie wzdłuż wyschniętych o tej porze roku koryt rzek. Bambusy należą do największych gatunków traw na świecie - osiągają wysokość dwudziestu kilku metrów a ich pędy mają grubości 30 cm u podstawy.
Wielką zaletą parków Bandipur i Mudumalai jest bardzo duża powierzchnia. W tym naturalnym krajobrazie można najzwyczajniej w świecie odpocząć! Przemieszczając się autobusem po terenie parków można zapomnieć na chwilę o męczącym zgiełku przeludnionych i ciasnych Indii.
Wstęp do obydwóch parków jest możliwy jedynie w towarzystwie przewodników. Niestety wysoka cena biletu nie jest adekwatna do wiedzy i zaangażowania organizatorów. Nie mam pojęcia, kto przyczynił się do tak niskiego poziomu oferowanych usług, które sprowadzają się jedynie do przygotowania pikników i udzielania turystom tandetnych informacji o przyrodzie. W Indiach, niemal na każdym kroku spotkać można mangusty, jelenie (dwa gatunki), langury i makaki. Sporą satysfakcję daje jednak możliwość oglądania tych zwierząt w naturalnym środowisku. Szczególnie efektowne są słonie, leniwie snujące się wśród wyschniętych traw. Dlatego też, w nadziei zobaczenia ciekawych zwierząt, przez kilka godzin przemierzaliśmy tutejsze szlaki wynajętym jeepem, bądź bambusową tratwą. Wędrowanie bez przewodnika po tych parkach nie są możliwe z tych samych przyczyn, co w wielu innych parkach indyjskich. Nawet podjęta przez nas próba przejścia drogą asfaltową biegnącą przez park, zakończyła się niepowodzeniem. Zawrócili nas strażnicy parku. Być może to dobrze - wystarczy bowiem wspomnieć, że w Bandipur żyje jedna z liczniejszych populacji tygrysa w Indiach (około 60 do 80 osobników).
Wyprawa "w poszukiwaniu pierwotnego raju" odniosła tylko połowiczny sukces. Dość dobrze rozbudowana sieć różnych form ochrony przyrody daje wprawdzie możliwość poznania bogactwa przyrodniczego Ghatów Zachodnich, ale obszary chronione stanowią jednak tylko ułamek procenta w stosunku do całkowitej powierzchni tych gór. Przygnębiająca jest świadomość, że nie tylko na południu Indii środowisko naturalne, jest poważnie zdewastowane. Z pewnością przyczyny tkwią nie tylko w ubóstwie mieszkańców oraz wzrastającym zapotrzebowaniu na surowiec i grunty rolne. W Indiach, mimo pewnych tradycji leśnych (Instytut Leśny w Dehra Dun) rzadko mieliśmy okazję oglądać ślady działań zmierzającymi np. do zalesiania nie użytkowanych gruntów. Tereny pozbawione drzew w większości skazane są na łaskę monsunów i wiosennych upałów.
Przyjmując europocentryczny punkt widzenia, prawdziwie dziką przyrodę możemy podziwiać jedynie na peryferiach naszej planety. O bogactwie gatunkowym większości obszarów na Ziemi pozostaje nam obecnie wnioskować najczęściej tylko na podstawie tego, co zostało po zaoranych stepach i wyciętych lasach. Trzeba być jednakże wytrawnym przyrodnikiem, żeby z tych strzępów informacji, wykształcić sobie obraz tego, jak dane miejsce wyglądało w przeszłości.
Tekst: Tomasz Skrzydłowski