Blog cz. III Musze sobie sprawic zeszyt, gdzie bede notowal, co ciekawsze zdarzenia i prawie blyskotliwe przemyslenia. Bo zwykle jest tak, ze zanim trafie na komputer to o wszystkim zapomne. Piec godzin po tym, jak wyslalem wczoraj wpis na fb przemiescilem sie z 25 na 12 st. szer. geogr. polud. Czyli z Kurytyby do Sao Paulo a 2 godziny potem do Salvadoru. Choc za fruwaniem nie przepadam, to chyba sobie tym razem sporo polatam. Moze kiedys tych urojonych obaw przed spadnieciem sie wyzbede. Wczoraj jednak Pani stjulardesa wcale mnie w tym nie pomogla. Usiadla tuz kolo mnie, przez co nawet poczulem sie znobilitowany posrod tlumu, poczym zaczela ogladac na komorce filmiki z ....katastrof lotniczych. Ot taki czarny humor.
Jesli o Salwador chodzi to za wiele go nie widzialem, zreszta miasta malo mnie interesuja. Wszystkie sa podobne. W ogole w Ameryce Poludniowej duze miasta maja charakterystyczna zabudowe. Maja tu zwyczaj budowania wierzowcow 2 metry szerokich 3 metry dlugich i 100 wysokich. Ciekawe, czy uzasadnieniem do stawiania tak dziwnych obiektow, biurowcow jest brak miejsca?! Bo przestrzeni w Brazylii wydaje sie nie byc konca.
Niestety samolot wyladowal w Salwadorze o mojej ulubionej godzinie to jest 1 a.m. ...czyli rzeznia. Kolejna noc z glowy, bo jakos do rana trzeba dotrwac. Z lotniska zabralem sie z jakims szemranym taksowkarzem bez oznaczen. Dalem sie namowic wspolpasazerowi o wygladzie brazylijskiego Ronaldo, a wszystko z milosci do znizek. Taksowka z lotniska na dworzec autobusowy kosztuje 100 zl, a dzieki Ronaldo zaplacilem 40. Oczywiscie w kazdym przewodniku pisza, zeby do takich aut nie wsiadac, ale jak to gadaja: jest ryzyko... Co do cen, poza tym, ze nie rozpieszczaja, to powiem, ze pewna wygodna dla mnie okolicznoscia jest to, ze zlotowka i brazylijski rial kosztuja tyle samo za dolara. Czyli Pepsi za 3,7 jest za 3,7 - bardzo to ulatwia zycie. Teraz jestem juz 7 godzin autobusem w glebi interioru, w Parku Narodowym Chapada Diamantina. Krajobraz wokol parku mocno wyschniety cos miedzy RPA, Etiopia a Arizona. Swiat bardzo rozny od poludniowej czesci kraju. Przez dwa dni planuje poczesac okolice.Takze jutro lub pojutrze mysle napisac, jak wygladalaby centralna czesc Brazylii gdyby nie tzw. gospodarka ludzka, w tym niestety takze te nieszczesne kozy.