5 lat. 15 długich lat minęło od kiedy przyjechałem tu pierwszy raz. Chile zapamiętałem jako miejsce najładniejszych lasów na świecie (rosną tu araukarie) a kraj w ogóle, jako najmniej zdewastowany przyrodniczo. Kraj, przy którym Nowa Zelandia to uboga krewna z za oceanu. Mam miesiąc czasu, żeby swoje wspomnienia i wyobrażenia zweryfikować. Dziś lecąc dwukrotnie nad Andami w tym Aconcagua napiszę, że to widok absolutnie nieprawdopodobny. Nie mogę się nadziwić, że zwykłe procesy wypietrzania i erozji tworzą takie arcydzieła. Żeby zrozumieć świat, przynajmniej ten doczesny, żeby poszerzyć w swoim umyśle horyzont czasowy i przestrzenny, nie ma innej metody jak pofrunac i zobaczyć Ziemię z powietrza. Oczywiście nie trzeba od razu latać nad Andami czy Himalajami. Równie piorunujące wrażenie zrobił na mnie widok Tatr podczas lotu z Istambułu. A największym zaskoczeniem był fakt, że będąc nad Tatrami widać jeszcze Karpaty Południowe w Rumunii. Wszystko to jest nieprawdopodobne. Gdybym nie został leśnikiem to byłbym na pewno geomorfologiem, glacjologiem, czy kimś takim.