Biorąc pod uwagę stopień rozpowszechnienia sosny zwyczajnej w kraju, chciałoby się napisać, parafrazując słowa Benedykta Chmielowskiego, autora pierwszej encyklopedii – „sosna jaka jest, każdy widzi”. Dla porządku przypominamy, że jest to na ogół wysokie drzewo osiągające blisko 40 metrów. Sosny w Tatrach, głównie ze względu na fakt, że rosną na granicy swoich możliwości (zasięgu) są znacznie niższe, zwykle kilkunastometrowe. Z tzw. krótkopędu wyrastają po dwie igły. W stosunku do sosen niżowych, osobniki tatrzańskie mają igły dwa razy krótsze i trzy razy lżejsze. Dość łatwo można je rozpoznać również po czerwonocynamonowej korze w górnej części pnia, która łuszczy się cienkimi płatami. Dodajmy jeszcze, że są długowieczne, osiągają ponad 500 lat.
Życie na skale
Najnowsza historia lasów tatrzańskich zaczyna się pod koniec epoki lodowcowej. W tym czasie, to jest od 11 800 do 11 000 lat temu, na teren Tatr wkroczyły pierwsze sosny zwyczajne. W trakcie ostatniego poważnego ochłodzenia, w tzw. młodszym dryasie, wraz z innymi drzewami i krzewami – takimi jak kosodrzewina, limba, modrzew, świerk, brzoza czy olsza szara – wycofała się do podnóża Tatr, gdzie czekała na ocieplenie się klimatu, by zasiedlić nasłonecznione hale i upłazy.
Sosna posiada wszelkie właściwości drzewa pionierskiego: jest wiatrosiewna i wiatropylna. W liczącej 624 strony książce poświęconej temu gatunkowi możemy znaleźć nawet informację, że w latach obfitego kwitnienia na hektarze borów sosnowych pojawia się ponad 100 kg pyłku (drzewa te zaczynają swoją miłosną przygodę w maju, do zapłodnienia dochodzi jednak dopiero na wiosnę następnego roku). Jeden kwiatostan daje około 12 mld ziaren. Pionierski charakter potwierdzają też inne cechy sosny, jej nasiona przenoszone są przez wiatr na duże odległości, adaptuje się do gleb o różnej żyzności, jest odporna na niskie temperatury, ma też silny system korzeniowy, więc może skutecznie opierać się wiatrom halnym (podczas pamiętnego huraganu w 1968 r. wiatr powalił kilkaset tysięcy świerków i... dwie sosny). Jest to drzewo uniwersalne pod względem wymagań siedliskowych. U progu holocenu walory te zdecydowały o jej powszechności na Podhalu i w Tatrach. Warto zatem pamiętać o tych i kilku innych elementach biologii sosny, aby uzmysłowić sobie z czego wynikają jej możliwości ekspansji.
Nic zatem dziwnego, że jest jej tak dużo w Polsce i ma tak rozległy areał występowania, obejmujący pół Europy i Azji. Oczywiście nie mamy tu na myśli monokultur, jako że, podobnie jak świerk, była ono masowo sadzona gdzie popadnie z różnym skutkiem dla lasów. Dlaczego więc nie dominuje w tatrzańskim reglu górnym i dolnym, a tylko broni się na wysuniętych, trudno dostępnych i specyficznych placówkach?
Decydująca jest jej duża światłożądność i to na każdym etapie życia. Z tego względu łatwo uległa marginalizacji przez świerka, gatunek bardziej cienioznośny, który przywędrował w Tatry niewiele później. Pojawienie się w Tatrach buków i jodeł niewiele zmieniło (pogorszyło) sytuację sosen. Jodły i sosny to zupełne przeciwieństwo „charakterów”. Nic dziwnego, że gatunki te w górach unikają się wzajemnie, o ile człowiek nie wymusił ich sąsiedztwa, sadząc je bez uwzględnienia wymagań glebowych. Sośnie towarzyszy przede wszystkim jarząb mączny, krzew lub niewysokie drzewko o srebrzystych liściach, po których bez problemu można rozpoznać ten gatunek z dużej odległości. Często po sąsiedzku rośnie jawor. Wprawdzie oba gatunki mają zupełnie różne sposoby na życie, to jednak łączy je pewna szczególna okoliczność: sosny rosną bowiem na stromych skałkach, u podnóża których osypuje się rumosz skalny, takie też siedliska preferuje jawor. Oczywiście w wielu miejscach pojawiają się również świerki, które z racji braku dostatecznej ilości wody słabo przyrastają, a ponadto często padają pod naporem wiatru, przez co rzadko stanowią bezpośrednie zagrożenie dla nielicznych sosen. Przez te wszystkie tysiąclecia towarzyszy sosnom, dzieląc wzloty i upadki, również szereg gatunków krzewów i roślin zielnych. Tworzą wspólnie charakterystyczne zbiorowisko roślinne określane mianem reliktowych lasków sosnowych.
Na Skalnym Podhalu
Spotkać tu można pojedyncze, posadzone przez człowieka egzemplarze, w tym także w ogrodach czy przy ulicach. W Zakopanem okazałe sosny rosną przy drodze do Kuźnic, a także koło domu Chałubińskich, przy rondzie kuźnickim czy przy Drodze pod Reglami. W samych reglach również posadzono sporo sosen wraz z modrzewiami.
W Tatrach sosna zwyczajna na naturalnych stanowiskach jest rzadkością – to gatunek reliktowy i występuje na specyficznych siedliskach, na skalnych wapiennych wychodniach. Obecność węglanu wapnia w podłożu nie jest jednak koniecznym warunkiem, po prostu po północnej stronie trudno doszukać się granitów w reglach tatrzańskich.
I tak pojedyncze drzewa – a właściwie drzewka – można spotkać na Łysej Skale (nad Łysą Polaną), pośród skał Małych i Wielkich Korycisk w Dolinie Chochołowskiej, na skałkach Nosala oraz w kilku innych miejscach. W roku 1967, a potem w 1986 opisano 36 stanowisk sosny reliktowej oraz 8 stanowisk drzew nieznanego pochodzenia. W 1990 r. natrafiono na nowe stanowiska: jeden okaz na Klinowej Czubie, a poniżej 8 drzewek, prawdopodobnie posadzonych. Na Krokwi, po lewej stronie Szerokiego Żlebu rośnie jedna sosna, pośród niezbyt okazałych świerków, a wyżej trzy sosny zrośnięte pniami w nie najlepszej formie. Najwyżej rosnące osobniki w Tatrach spotkano na wysokości 1510–1580 m n.p.m.
Mimo małej liczby osobników los sosny zwyczajnej nie jest wcale przesądzony. Jest wielce prawdopodobne, że w przyszłości uśmiechnie się do niej szczęście. Będzie się musiała jednak wykazać cierpliwością. Analiza historii Ziemi z okresu ostatnich kilkuset tysięcy lat wskazuje, że żyjemy w okresie dużych oscylacji klimatu, dlatego panowanie świerków, jodeł i buków może okazać się tylko krótkim epizodem.