Jeden z dwóch sztandarowych gatunków wysokogórskiej fauny tatrzańskiej, zawsze schowany był nieco w cieniu kozicy. Dawniej kojarzony głównie z sadłem, dziś także z zawijaniem czekolady w sreberka. Chcemy przełamać te stereotypy, przybliżyć życie i sylwetkę tego sympatycznego gryzonia. Żeby nikt więcej nie powiedział, że „świstok to ptok”, jak to można czasem usłyszeć na Podhalu.
|
fot. Edward Lichota |
|
strona: 1/3
1 2 3
Tak jak taternictwo jest lokalną odmianą alpinizmu, tak świstak tatrzański jest lokalną odmianą (podgatunkiem) świstaka alpejskiego. Różnice są niewielkie, a osobniki pochodzące z poszczególnych populacji zaobserwowane poza właściwym obszarem występowania są praktycznie nierozróżnialne. Nieliczny i zagrożony w swym bycie świstak tatrzański nie może być poddany tak dokładnym badaniom, jakie prowadzi się w ogromnych Alpach. Dlatego opisując niektóre zwyczaje świstaków tatrzańskich, zmuszeni jesteśmy odnosić się przez analogię do ich alpejskich kuzynów.
Jedną z najwyraźniejszych różnic pomiędzy populacjami świstaków alpejskich i tatrzańskich jest ich liczebność. Ocenia się, że w Tatrach żyje około tysiąca tych zwierząt, w Alpach tysiące razy więcej. Gdy w Europie kończyła się druga wojna światowa, w samej tylko Szwajcarii odstrzeliwano kilkanaście tysięcy świstaków rocznie. Dziś ta liczba jest nieco mniejsza, ale i tak co roku w Alpach odławia się bądź odstrzeliwuje wielokrotnie więcej świstaków, niż tych zwierząt żyje w Tatrach. Nic więc dziwnego, że o ile w polskiej czerwonej księdze zwierząt, świstak ma status gatunku bardzo wysokiego ryzyka, silnie zagrożonego wyginięciem, to według Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody jest to gatunek najmniejszej troski. Różnice w liczebności i statusie ochronnym powodują, że obie populacje badane są przy użyciu odmiennych technik. O ile w Tatrach od czasów Nowickiego techniki te opierają się głównie na bezinwazyjnym obserwowaniu świstaków, to w Alpach odłów, znakowanie i pobieranie próbek do badań genetycznych są powszechnie stosowaną praktyką. Jest to konieczność, bo z daleka możemy odróżnić najwyżej tegoroczne młode. Płeć świstaka można poznać dopiero po jego złapaniu i dokładnym przebadaniu. Od czasu powstania TPN nie dokonano w polskich Tatrach odłowu świstaka w celach naukowych, pojedyncze osobniki były pozyskiwane na Słowacji. Do wnętrza nor zaglądają co najwyżej kłusownicy. Trudności, jakie wystąpiły na początku tego roku z uzyskaniem zezwolenia na oznakowanie już odłowionej chorej kozicy, świadczą o tym, że ze świstakiem może być podobnie. I dobrze. Świstaki tatrzańskie i alpejskie aż tak się nie różnią, aby trzeba było w Tatrach powtarzać badania, które świstaki alpejskie przypłacały stresem, a nawet życiem. Co roku ukazuje się kilkadziesiąt publikacji naukowych poświęconych świstakowi Marmota marmota. Luki i niejasności, jakie istnieją w wynikach prac badawczych prowadzonych nad świstakiem tatrzańskim, można więc z powodzeniem wypełnić wiedzą zdobytą w czasie wieloletnich, bardzo dokładnych i nowoczesnych badań prowadzonych w innych górach europejskich.
Świstak niekochany
Zanim w Tatrach doszło do pierwszego spotkania świstaków i ludzi, w Alpach byli to już starzy znajomi. Dziś na całym obszarze alpejskim świstak ma około 50 różnych nazw nadanych przez ludzi. Geneza tych nazw ginie w pomroce dziejów, czasem bywają wywodzone od Mus alpinus (mysz alpejska) użytego przez Pliniusza Starszego w Historia naturalis. Nazwy te mają często wydźwięk zdrobniały i pieszczotliwy, co może być pośrednim dowodem na to, że świstak był znany i lubiany przez dwunożnych mieszkańców Alp. W gwarze łowieckiej w austriackich Alpach samce świstaków zwane są „niedźwiedziami”, samice „kotkami”, a młode „małpkami”. W Tatrach i na Podhalu świstak to świstak, ewentualnie świstaczek, a znany i ceniony był głównie jako źródło sadła. Pociesznie wyglądające, bawiące się ze sobą świstaki niemal idealnie oddają ludzkie wyobrażenie przytulanki. Już w średniowieczu świstaki miały pełnić funkcję jarmarcznych maskotek, zabawiających tłum swą zręcznością, stawaniem słupka na dwóch łapkach, wyprawianiem „cudów na kiju” i gwizdaniem. Tradycję tę najdłużej kultywowali kominiarze w Sabaudii. Świstaki bywały hodowane i przez Podhalan – złapane żywcem, czasem zabawiały dzieci kłusowników, zanim zostały przerobione na sadło lub sprzedane do menażerii. W krajach alpejskich sympatyczny wizerunek świstaka od dawna wykorzystywany jest w celach marketingowych. Zjawisko to dotarło także do Polski. Dzięki telewizyjnej reklamie obecnie więcej Polaków kojarzy świstaka z zawijaniem czekolady w sreberka niźli z sadłem leczącym choroby wszelakie. Prawdziwa kariera świstaka maskotki pod Giewontem zaczęła się chyba od uniwersjadowego Sablika w 1993 r. W następnych latach już niemal na każdym rogu i w każdym sklepie gwizdały wyczulone na ruch pluszaki made in China.
Świstak i jego krewniacy
Mówiąc świstak, zwykle myślimy o przedstawicielu alpejsko-tatrzańskiego gatunku Marmota marmota. Jest to jednak tylko jeden z 14 gatunków świstaka, zamieszkujących różne regiony półkuli północnej – 6 gatunków żyje w Ameryce Północnej, a 8 na obszarze Eurazji. Tylko jeden gatunek ograniczony jest w swym zasięgu do Europy – Alp i Tatr, a także kilku innych europejskich masywów górskich, w których został introdukowany w XX w. W Europie poza naszym bohaterem występuje także bobak, zwany też świstakiem stepowym, spotykany również na stepach zachodniej Azji. W czasach, gdy Polska sięgała od morza do morza, bobak licznie występował na jej wschodnich kresach. Gatunek ten znany był polskim przyrodnikom chyba nieco wcześniej i nieco lepiej niźli występujący w wysokich górach świstak. Aż do połowy XIX w. świstak często był identyfikowany z bobakiem, co spowodowało spore zamieszanie w ówczesnej literaturze naukowej. W obecnych granicach Polski bobak nie występował w czasach historycznych. Najbliższymi krewniakami świstaka żyjącymi w Polsce są obecnie susły. Dawniej susły i świstaki zaliczane były do tego samego rodzaju mruków (Arctomys) – obecnie susły to rodzaj Spermophilus (z łac. lubiący nasiona), a świstaki rodzaj Marmota (od nazwy własnej świstaka alpejskiego). Podobieństwa świstaków i susłów można doszukać się zarówno w budowie ciała, jak i w sposobie życia. W Polsce spotykane są dwa gatunki susłów – zagrożony w swym bycie suseł perełkowany na lubelszczyźnie i zamojszczyźnie oraz suseł moręgowany, wymarły w naturze, ale ostatnio reiontrodukowany na opolszczyźnie. Z kolei najbliższym krewniakiem świstaka spotykanym w Tatrach jest pospolita w całym kraju wiewiórka. Oba te gatunki należą do tego samego rzędu. Podobieństwo świstaków i wiewiórek widoczne jest na przykład w sposobie trzymania spożywanego pokarmu.
Dzieci epoki lodowcowej
Pierwsze świstaki pojawiły się prawdopodobnie w Ameryce Północnej. Skok do Azji i dalej do Europy był możliwy, gdy podczas zlodowacenia poziom morza obniżył się do tego stopnia, że w rejonie Cieśniny Beringa powstał most lądowy pomiędzy Alaską i Syberią. Jak to jednak z naukami opartymi o wykopaliska bywa, nie ma jednomyślności wśród paleozoologów i niektórzy twierdzą, że ojczyzną świstaków jest Azja. W zimnym okresie epoki lodowcowej Alpy, tak jak i cała Europa Północna, pokryte były grubą warstwą lodu. Świstaki z gatunku Marmota marmota żyły wtedy na rozległym bezleśnym obszarze od Belgii i wybrzeża Kanału La Manche na zachodzie, po Nizinę Węgierską na wschodzie. Po ustąpieniu lądolodu lasy ponownie rozprzestrzeniły się na całym niżu europejskim. Przestrzeń życiowa świstaków skurczyła się – ostały się jedynie w wysokich górach. Tam żyją od tamtej pory, na rozległych halach powyżej górnej granicy lasu, gdzie jeszcze dziś panują warunki przypominające te, jakie dominowały w Europie w czasie zlodowacenia. Jako dzieci epoki lodowcowej, w toku ewolucji świstaki nabyły swoistych przystosowań, które umożliwiają im przeżycie w nieprzyjaznym górskim świecie. Wygrzebują głębokie nory, które chronią je przed klimatycznymi niedogodnościami i przed wrogami. Żyją w dużych grupach rodzinnych, wspólnie zimują, dysponują ciepłym futrem i innymi właściwościami organizmu, ważnymi dla przeżycia w zimnym wysokogórskim klimacie. Możliwe, że nasze świstaki, właśnie z powodu tych przystosowań do trudnych warunków, nie mogą rozprzestrzenić się na cieplejsze obszary, na przykład na polany i łąki wykarczowane przez ludzi w lasach dolnego regla i na pogórzu. Świstaki najprawdopodobniej nie dają sobie rady z wyższym obciążeniem cieplnym. Ich zdolności do termoregulacji, zwłaszcza do oddawania ciepła, są słabo rozwinięte. Nie sapią i nie mają gruczołów potowych. Nawet wysoko w górach w letnie południe może być dla nich za gorąco. Nie pocą się wtedy, nie sapią i nie zipią – wystarczającą ochłodę przynosi im powrót do nory. W ciepłych, niższych położeniach, świstaki musiałyby w lecie, w czasie długotrwałego upału, spędzić zbyt wiele godzin chłodząc się w norach. Zostałoby im wtedy za mało czasu na żerowanie i w konsekwencji nie zdołałyby odłożyć wystarczająco dużo tłuszczu na nadchodzący sen zimowy. Dlatego ciepłe kraje, pozornie zapewniające łatwiejsze życie, nie są dla świstaków.
|
fot. Edward Lichota |
|
|
Rodzina niewielopokoleniowa
Gdy latem zabierzemy się za obserwowanie świstaczej nory, szybko zauważymy, że mieszka tam znaczna liczba osobników. Badania naukowe wykazały, że grupy te to z reguły rodziny. Ale o tym znawcy świstaków wiedzieli już od dawna. Jednak, jaki jest dokładny skład rodzin, wyjaśniły dopiero ostatnie prace, zwłaszcza badania genetyczne. Jądro grupy rodzinnej stanowi dorosła para dominujących zwierząt. Pozostali członkowie rodziny są zwykle ich potomkami z różnych roczników. Młode pozostają przy rodzicach przynajmniej do czasu osiągnięcia dojrzałości płciowej, którą uzyskują po drugim przezimowaniu. Grupa rodzinna składająca się z rodziców oraz jednorocznych, dwuletnich i czasami starszych potomków może liczyć do 20 osobników. Ponieważ jednak samica nie każdego roku wydaje na świat młode, niektórych roczników może brakować. Grupa jest wtedy odpowiednio mniejsza, w ekstremalnych sytuacjach może składać się tylko z pary świstaków. Liczebność świstaków na zewnątrz nory zwykle zwiększa się pod koniec czerwca albo w lipcu, gdy średnio trójka lub czwórka młodych wychodzi po raz pierwszy na światło słoneczne. To, co widać na zewnątrz nory, to tylko niektóre aspekty życia rodzinnego. Reszta odbywa się pod ziemią. W norze, krótko po przebudzeniu się świstaków, odbywają się ich gody. Również w norze, po 33-34 dniach ciąży, matka rodzi nagie i ślepe młode i tam przez 40 dni karmi je swoim mlekiem. Gdy młode wychodzą na zewnątrz, zaczynają pobierać pokarm roślinny, a matka odstawia je od piersi. Każda rodzina zamieszkuje własny obszar wokół nory. Terytoria należące do sąsiadujących ze sobą rodzin, mogą częściowo nakładać się na siebie, ale tylko na brzegach. Obszar centralny, właściwe terytorium rodzinne, ma przeciętnie powierzchnię 2,5 ha. Jest on agresywnie broniony przez samca – głowę rodziny – przed obcymi samcami, podczas gdy jego partnerka trzyma na dystans obce samice. Dotyczy to jednak tylko dorosłych, dojrzałych płciowo intruzów. Młode zwierzęta mogą zajrzeć do sąsiedniego, strzeżonego terytorium i przeważnie nie są karcone przez gospodarzy. Czasem mogą być nawet zaadoptowane. Terytoria są wyraźnie wyodrębnione przez sygnały i znaki. Znaki graniczne są jednak dla nas ludzi niezauważalne. Są to bowiem znaki zapachowe. Aby je rozpoznać, musielibyśmy mieć doskonały węch – taki, jakim dysponują świstaki. Świstaki nacierają wydzieliną ze specjalnych gruczołów policzkowych wyróżniające się w otoczeniu obiekty, na przykład większe kamienie, szczególnie w okolicy wejścia do nor. Gruczoły z wydzieliną zapachową znajdują się też na poduszeczkach łapek i przy odbycie. Dla ludzi rozpoznawalne mogą być jedynie optyczne sygnały terytorialne, które demonstruje wszystkim dookoła dominujący samiec – przywódca grupy rodzinnej. Patroluje on regularnie granice swojego terytorium i sygnalizuje przy tym przez charakterystyczne podnoszenie i opuszczanie ogona, do kogo należy ten rewir i przez kogo jest zamieszkany ten obszar.
Całus na powitanie
Kiedy członkowie grupy spotykają się ze sobą, dotykają się nosami i obwąchują – wygląda to tak, jakby się całowały na powitanie. Często takim spotkaniom towarzyszy kilkukrotne podnoszenie i opuszczanie ogona. Przypuszczalnie uzewnętrznia się przy tym pewne podniecenie. Świstaki chętnie i z oddaniem poddają się także wzajemnej pielęgnacji futra. Na swawolnych zabawach i bójkach dużo czasu spędzają głównie młode. Stają słupka na tylnych nogach i wydają się boksować i walczyć przednimi łapkami. Starają się wówczas wzajemnie wyprowadzić z równowagi, stosując różne sztuczki, aż w końcu jeden upadnie albo nawet oba fikną razem koziołka w dół po stoku. Często dochodzi do dzikich pogoni, które są przerywane przez nerwowe szarpaniny. Dzięki takim zabawom i walkom młode zwierzęta ćwiczą sprawność na wypadek sytuacji kryzysowych, do jakich będzie dochodzić, kiedy już jako dorosłe będą chętne do rozmnażania i spróbują opanować cudze terytorium albo kiedy później, jako jego właściciele nory, będą musiały przepędzać intruzów ze swojego rewiru. Wewnątrz grupy rodzinnej panują jasne reguły – rozmnażanie jest zastrzeżone wyłącznie dla najwyższych rangą osobników. Dojrzałe płciowo potomstwo w trzecim roku życia może pozostać w grupie pod warunkiem, że podporządkuje się i nie będzie wykazywać zainteresowania rozmnażaniem. W grupie rodzinnej znajdować się mogą także podporządkowane osobniki niespokrewnione z parą dominującą. Grupa toleruje takie osobniki, gdyż łatwiej jest wówczas przezimować, ogrzewając się nawzajem. Jednak samiec, który na to pozwala, musi liczyć się z tym, że od czasu do czasu będą zdarzać się próby jego detronizacji. Gdy do takiej detronizacji dojdzie, czy to w wyniku wewnątrzgrupowego przewrotu, czy też w rezultacie zewnętrznej napaści, dotychczasowy pan i władca terytorium zostaje przepędzony, a nowy przywódca grupy czasem morduje dzieci swojego poprzednika. Świstaki uważane były dawniej za zwierzęta monogamiczne, wierne w miłości. Jednak przeprowadzone niedawno testy genetyczne wykazały, że w około 30 proc. miotów, znajdują się młode, których ojcem nie jest aktualny przywódca grupy. Ponieważ dominująca para musi wyraźnie pokazać dorastającej młodzieży i innym chętnym na miejsce szefa, kto nadaje ton w grupie, nawet w najlepszych świstaczych rodzinach dochodzi do „rękoczynów”, przede wszystkim podczas godów. Dlatego na wiosnę tuż po wyjściu świstaków z nor po śnie zimowym można często obserwować zaciekłe bójki, które wcale nie są zabawą. Żeby móc oficjalnie przystąpić do rozrodu, dorastające świstaki, muszą przejąć dominującą pozycję w grupie. Rzadko udaje im się to na swym ojczystym terytorium lub w najbliższym sąsiedztwie. Przeważnie, po nieudanej próbie, zwierzęta te muszą opuścić rodzinną norę. Zaczyna się dla nich wtedy pełen niebezpieczeństw okres wędrówek, w czasie których często pozostają bezbronne wobec drapieżników, z dala od bezpiecznego schronienia. Kiedy znajdują opuszczoną norę lub miejsce, w którym mogą zbudować nową siedzibę, zostają i często długo czekają na to, że zjawi się wędrujący świstak płci przeciwnej, z którym będzie można założyć rodzinę. Wędrowcy czasem ryzykują wejście do zajętych rewirów i tam wyzywają na pojedynek dominującego osobnika, wykazującego oznaki słabości lub starości. Przy agresywnych spotkaniach świstaki grożą sobie za pomocą ostrzegawczych sygnałów. Machają wówczas wyciągniętym pionowo do góry ogonem, a przy tym stroszą włosy. Jeśli przeciwnik nie cofa się, może dochodzić do bezlitosnych walk. Ugryzienia silnych, ostrych jak noże siekaczy prowadzą nierzadko do groźnych zranień, niekiedy także do śmierci. Po pierwszym starciu i porównaniu sił słabszy przeważnie szybko rezygnuje i unika walki. Przy jednakowo silnych przeciwnikach, zanim dojdzie do rozstrzygnięcia, walki mogą się ciągnąć przez cały dzień lub nawet dłużej.
fot. Tomasz Zwijacz Kozica |
1 2 3
strona: 1/3
1 2 3
|
|