Brak płochliwości u głuszyc w okresie tokowiska może być oznaką niewłaściwej struktury płciowej populacji
Stan pogłowia głuszców w Polsce, nie jest dokładnie znany, a podawane liczby mają najczęściej charakter przybliżony i obarczone są trudnym do oszacowania błędem. Wpływa na to ich skryty tryb życia i duża płochliwość. Stosowanie inwentaryzacji polegającej na wypłaszaniu ptaków z ich ulubionych siedlisk przez idących tyralierą obserwatorów wydaje się obecnie nie właściwe, zwłaszcza na terenach chronionych. Natomiast stały monitoring liczby ptaków na tokowiskach, może być podstawą do oceny aktualnych tendencji w dynamice liczebności populacji głuszca. Obserwacje te nie są jednak zbyt optymistyczne i w efekcie głuszec znalazł się na czerwonej liście zwierząt ginących i zagrożonych w Polsce, jako krytycznie zagrożony. Również w pozostałej części europejskiego zasięgu sytuacja populacyjna głuszca nie jest zbyt korzystna, co sprawiło, że znalazł się on we wszystkich trzech załącznikach Dyrektywy Ptasiej Unii Europejskiej i w załączniku III Konwencji Berneńskiej.
W Polsce najliczniejsza jest populacja zachodniokarpacka, licząca 250-300 osobników, w tym około 70 w Tatrach. Ta ostatnia liczba podawana jest jednak głównie na podstawie całorocznych, przypadkowych obserwacji i może być znacznie zawyżona, choć możliwa jest także sytuacja odwrotna i szacunki okażą się zbyt ostrożne. W ostatnich latach udało się zaobserwować zaledwie kilka tokowisk, na których rejestrowano najczęściej 1 samca (rzadziej 2) i 1-3 samice.
O zachwianej na korzyść kogutów strukturze płciowej głuszców w Tatrzańskim Parku Narodowym, może także świadczyć inne zjawisko, obserwowane przez kolejne dwa lata w rejonie Myślenickie Turnie - Hala Kondratowa. W pierwszej dekadzie maja 2001 roku głuszyca pojawiła się na Myślenickich Turniach, przy budynku pośredniej stacji kolei linowej na Kasprowy Wierch. Przez dwa dni pozostawała tu strosząc pióra i przybierając dziwne pozy w kierunku kolejarzy remontujących kolejkę. Kilka dni później podobnie zachowującą się kurę obserwowano przy schronisku na Hali Kondratowej, które jest bezpośrednio widoczne z Myślenickich Turni, a w lini prostej dzieli je nieco ponad 1600 m. Sytuacja powtórzyła się w połowie kwietnia następnego roku. Tym razem głuszyca upodobała sobie dolną stacje kolei krzesełkowej z Hali Goryczkowej na Kasprowy Wierch, podchodząc do pracujących tu kolejarzy. Bez widocznego strachu pozwalała im się dotykać i brać do rąk. Ponieważ trwał jeszcze sezon narciarski, podjęto decyzję o przeniesieniu jej w głąb dolin tatrzańskich. Głuszyca dała się złapać i po kilku godzinach została ponownie wypusz-czona z dala od jakichkolwiek siedzib ludzkich. Niestety, ptaka obserwowanego w 2001 roku nie oznakowano, to też nie można jednoznacznie stwierdzić, czy za każdym razem była to ta sama kura.
Jak wynika z relacji zamieszczonej w kwartalniku Parki Narodowe nr 1/2002, mniej więcej w tym samym czasie podobna sytuacja miała miejsce przy schronisku na Turbaczu w Gorcach. Trudno jednak zgodzić się z przedstawioną tam tezą, że ptaki te mają genetycznie utrwaloną pamięć o miejscu dawnego tokowiska. Dlaczego pamięć ta uaktywniła się dopiero teraz, po 97 latach od wybudowania kolei na Kasprowy Wierch i po kilkuset latach po wyrąbaniu borów górnoreglowych pod Halę Kondratową? Przyczyn tego dziwnego zachowania głuszyc należy raczej szukać w przytłumieniu instynktu samozachowawczego przez instynkt rozrodczy u niewydeptanych kur.
Tekst: Tomasz Zwijacz-Kozica