Sto lęgowych gatunków ptaków. Taką okrągłą liczbę przytacza aktualny projekt planu ochrony TPN. Nie ma w tej grupie dzięcioła białogrzbietego, którego gniazdowanie w Polskich Tatrach zostało stwierdzone dopiero w połowie maja tego roku.
strona: 1/2
1 2
Para dzięciołów białogrzbietych założyła gniazdo w dziupli wykutej w martwym kikucie jednego z jesionów rosnących przy alejce w zrewitalizowanych Kuźnicach. W drugiej dekadzie maja, można było obserwować ptaki noszące młodym pokarm, głównie tłuste larwy owadów. Samiec i samica zajmowały się tym z jednakowym zapałem. Obserwacja była dość łatwa, zwłaszcza, że tuż pod dziuplastym jesionem znajduje się stylowa ławeczka. Wystarczyło usiąść, zadrzeć głowę do góry i spokojnie czekać.
Dzięcioł białogrzbiety jest gatunkiem bardzo silnie związanym z obecnością martwego drewna drzew liściastych. W Polsce występuje w liczbie około 500 par, głównie we wschodniej części kraju. Jego obecność w Polskich Tatrach była jak dotąd kwestionowana, a ewentualne obserwacje uważano za pomyłki z innymi gatunkami dzięciołów. Tym razem nie ma wątpliwości, gdyż obserwację udokumentowano zdjęciami.
Na liście „stu” nie ma też dudka, który nie był dotąd w TPN w ogóle obserwowany. Na Podhalu bardzo rzadko zakłada gniazda w okolicy Nowego Targu. Samotny dudek pojawił się rankiem 26 kwietnia (inf. Maria Pająk i Jacek Sołtys) obok wspomnianej już alejki w Kuźnicach, gdzie żerował przeszukując ściółkę zeszłorocznych liści. Niestety taka pojedyncza obserwacja, nawet w sezonie lęgowym, to o wiele za mało, aby wciągnąć dudka na listę lęgowych gatunków TPN. Podobnym komentarzem należałoby opatrzyć obserwację trzmielojada dokonaną 15 kwietnia na Łysej Polanie (inf. Marcin Strączek Helios i Wojciech Łukaszczyk).
Orlik krzykliwy to z kolei gatunek zaliczony w przeszłości do listy ptaków lęgowych Polskich Tatr, jednak od dawna nie był tu widziany. Ostatnie informacje o jego lęgach w TPN pochodzą sprzed pół wieku. Wypadało by go więc skreślić z listy „stu”. Ostatnio jednak jego obserwacje u podnóża Tatr, zwłaszcza na Orawie, stają się jakby częstsze. 31 maja pojawił się nawet na Molkówce. Może więc niedługo wróci w nasze Tatry.
Nie ma natomiast wątpliwości co do gniazdowania w Tatrach orłów przednich. Nie ma jednak pewności, czy i gdzie nastąpił w tym roku ich lęg. Wszystkie znane gniazda pozostały bowiem niezajęte. Ptaki te, latające pojedynczo lub parami, były jednak wielokrotnie obserwowane przez cały sezon lęgowy zarówno we wschodniej, jak i zachodniej części parku. Jest więc pewna szansa, że przynajmniej jedna para szczęśliwie wyprowadziła potomstwo.
Jeszcze bardziej jest to prawdopodobne w przypadku sokołów wędrownych, których loty w duecie także były obserwowane w dwóch rejonach, jednak żadnego zajętego gniazda jak na razie nie udało się zlokalizować.
W rejonie Zazadniej zlokalizowano natomiast gniazdo bociana czarnego, a w nim stwierdzono dwa młode (inf. Stanisław Żegleń). W pobliżu zauważono także gniazdo jastrzębia. Pomału staje się tradycją, że bociany czarne z rejonu Zazadniej, gdy zaczynają karmić młode zalatują na żer nad Stawki Gąsienicowe, jak to w tym sezonie wielokrotnie czyniły. Żerujące bociany czarne widywane były także nad Białką poniżej Łysej Polany (inf. Marcin Strączek Helios) i w rejonie Doliny Chochołowskiej. Może więc i gdzieś u zachodnich rubieży TPN mają swoje gniazdo?
Pogoda w sezonie lęgowym nie rozpieszczała także pozostałych dziewięćdziesięciu kilku gatunków ptaków gniazdujących w Tatrach. Zwłaszcza tych, które gniazd nie budują. Dlatego warto odnotować niektóre obserwacje dokonane już po przejściu fali opadów śniegu, jaka miała miejsce pod koniec maja. 3 czerwca na Krytej napotkano słonkę z sześciorgiem młodych, a 11 czerwca w Goryczkowej kurę głuszca wodzącą pisklęta (inf. Marcin Nędza Chotarski).
Informacje z życia niedźwiedzi wypada zacząć od zimowych zaległości. Dopiero w połowie czerwca udało się skontrolować jedną z bardzo niewielu wieloletnich gawr niedźwiedzich znanych na terenie TPN. Okazało się, że i tej zimy w Gawrze nad Suchą Wodą, jak nazwano niewielką jaskinię od 2003 r. regularnie goszczącą hibernujące niedźwiedzie, spał jakiś osobnik. Dobitnie świadczy o tym pokład nowych gałęzi kosówki w barłogu wymoszczonym w wejściowej studzience oraz świeże uszkodzenia świerków i kosodrzewiny otaczających jaskinię. Niedługo chyba niedźwiedzie, nie nawykłe do zakładania gawr w otwartym terenie, będą musiały zrezygnować z wypróbowanego hibernakulum. Z roku na rok jaskinia robi się coraz ciaśniejsza. Już dziś wschodni korytarzyk jest całkowicie zablokowany przywleczonymi przez zwierzęta gałęziami. Niedźwiedzie, a może raczej należałoby powiedzieć niedźwiedzica, bo niewykluczone, że od lat śpi tu ta sama samica, która co jakiś czas w tym miejscu rodzi młode. Możliwe, że kiedyś poznamy prawdę, bowiem co roku zbieramy tu niedźwiedzią sierść przyczepioną do skał i drzew. Może kiedyś znajdą się fundusze na analizę genetyczną zgromadzonego materiału.
Skontrolowano też jaskinkę w rejonie Sarniej Skały, przed laty wykorzystywaną przez tak zwaną „Siwą”, ale rezultat był negatywny. Od dawna nikt z niej nie korzystał (inf. Tadeusz Zwijacz).
Niemal przez cały kwiecień w Tatrach nie było zbyt wielu ciekawszych spotkań z niedźwiedziami. Owszem, tropy spotykano dość często, ale nie wydarzyło się nic, o czym warto by pisać. Inaczej było w Pieninach i na polskim Spiszu. Tam, jak donosiła lokalna prasa, niedźwiedź lub niedźwiedzie przez cały kwiecień pustoszyły pszczele pasieki. Straty ponieśli pszczelarze z Niedzicy i Falsztyna. Jest bardzo prawdopodobne, że spustoszenia te były dziełem osobników, które zimę spędziły w Tatrach. Wiemy już, że piesza wycieczka z Tatr w Pieniny to nawet dla niedźwiedzicy z młodymi kwestia dwóch dni, jeśli nie kilkunastu godzin.
W maju na Spiszu zapanował spokój, a przynajmniej media o niczym nie informowały. Co innego pod Tatrami. Na polanach, które w końcu zaczęły pokrywać się świeżą roślinnością, jak co roku pojawiły się niedźwiedzice z młodymi. Zaczęło się od łąk pod reglami, zwłaszcza u wylotu Spadowca. Jak twierdzili lokalni obserwatorzy, niedźwiedzica z dwójką zeszłorocznych młodych pasła się tu regularnie, pomimo przechodzących spacerowiczów z psami. Nie uciekała też, gdy w pobliżu przejeżdżały motory crossowe. Na szczęście takie problemy już niedługo przejdą do przeszłości, bo u wylotu Spadowca coraz więcej płotów i zabudowań. Za czas jakiś nie będzie tu miejsca ani dla niedźwiedzi, ani dla crossowców.
Gdy w końcu wegetacja ruszyła także i w głębi dolinek reglowych, niedźwiedzie porzuciły szczątkową otulinę TPN i wróciły pod kuratelę służby parku. W drugiej dekadzie maja kilkakrotnie nastraszyły turystów w dolinach Strążyskiej i Białego. Niedźwiedzica markując atak podbiegała na kilka metrów do turystów spacerujących lub biegających po szlaku. Konieczne było użycie kul gumowych – niestety znowu oberwać musiały niedźwiedzie, a ludziom się upiekło. Udało się też stwierdzić, bez cienia wątpliwości, że w Strążyskiej w tym czasie przebywały dwie bardzo podobne do siebie „siwe” niedźwiedzice, obie z dwójką zeszłorocznych młodych, przy czym jedna para bliźniaków była bardzo jasno umaszczona. Niedźwiedzice te bywały i na Przysłopie Miętusim, ale, że ruch turystyczny jest tam znacznie mniejszy to obyło się bez sensacyjnych opowieści oraz gumowych klapsów. W połowie maja obserwacje stały się rzadsze. Oprócz dwóch „siwych” niedźwiedzic z zeszłorocznymi bliźniakami, od czasu do czasu pojawiały się tu i ówdzie także i inne niedźwiedzie, samotne matki. Ile ich było – trudno zliczyć. Jeszcze trudniej odpowiedzieć na pytanie ile z nich uważa TPN za swój dom, ile taktuje nasz park jak swój przedpokój, a ile wpadło tu tylko na gościnne występy.
Kwestia ta jest jeszcze bardziej zawiła w przypadku samców, które jak wiadomo penetrują znacznie większe obszary niż samice. Zwłaszcza w okresie rui, która zaczyna się w czerwcu. Prawdopodobnie jeden z takich samców, dla których TPN jest zaledwie jednym z salonów w ich wielkim zachodniokarpackim domu, wywołał w nocy z 12 na 13 maja trochę zamieszania na Wiktorówkach, gdzie dobierał się do śmietnika. Być może to właśnie on 1 maja przeszedł przez Gładką Przełęcz, Wielki i Przedni Staw i pomaszerował w stronę Świstówki Roztockiej (inf. Marcin Strączek Helios). Prawdopodobnie inny młody osobnik, był 15 maja odstraszany gumowym pociskiem od budynków gospodarczych schroniska w Roztoce. Pytanie, ile w Tatrach mamy niedźwiedzi, nadal pozostaje otwarte, i chyba tak będzie nadal, dopóki Tatry nie zostaną otoczone szczelnym kordonem.
1 2
strona: 1/2
1 2
|
|