Lato zaskakiwało nas scenerią zimową, ale jesień przywitała pełnią lata. Było tak ciepło, że w październiku wróciła wiosna w Tatry. U podnóża gór zakwitły kaczeńce, a w Dolinie Smytniej pierwiosnka wyniosła. Najważniejszą jednak obserwacją tego sezonu, potwierdzoną w jesieni, jest wzrost liczby korników w lasach tatrzańskich.
Przebarwione liście drzew są najbardziej charakterystycznym znakiem nadchodzącej jesieni. Niektóre z drzew, jak na przykład jawory rosnące wzdłuż Drogi pod Reglami, zmieniły kolor już w ostatnich dniach sierpnia, inne - takie jak buk, który występuje w postaci dwóch form fenologicznych; wczesnej i późnej, przebarwił się pod koniec września (forma wczesna) lub na początku października (forma późna). Na uwagę zasługuje fakt, że drzewa te pozbywają się chlorofilu począwszy od najwyższych partii koron - a zatem w kierunku odwrotnym aniżeli rozwój liści na wiosnę. Liście zaczynają opadać zwykle po tygodniu od przebarwienia. Okres wegetacji u tego gatunku zakończył się około 5 października. Zaś 20 października na Nosalu połowa drzew nie miała w ogóle liści, podczas gdy korony pozostałych były intensywnie czerwone.
Zmiana zabarwienia liści następuje w wyniku rozkładu zielonego barwnika (chlorofilu), który maskuje obecność pozostałych barwników - czerwonych i żółtych (karotenów i ksantofili). Ekologiczny sens tego zjawiska nie jest jeszcze do końca wyjaśniony. Na przykład u jesionów i olsz zupełnie zielone liście opadły dość gwałtownie w połowie października, podczas krótkotrwałego ochłodzenia. Z kolei liście wierzby purpurowej, rosnącej w sąsiedztwie większych potoków, pozostają zielone nawet w połowie listopada...
Wraz z opadłymi liśćmi na powierzchni gleby pojawiły się tzw. galasy, czyli charakterystyczne, jajowate narośle rozwijające się na wierzchniej stronie liścia. Powstają one w wyniku aktywności garnusznicy bukowej. Beznogie larwy tej muchówki żerują we wnętrzu galasów, skąd - jako dojrzałe owady - wydostają się na wiosnę następnego roku. Najwięcej oznak żerowania garnusznicy (139 galasów na m2) odkryto w Suchym Żlebie. Wiek tamtejszego drzewostanu nierzadko przekracza 200 lat! W Dolinie Strążyskiej, gdzie buki osiągają nie więcej niż 80 lat, a ponadto rosną w dużym ścisku z jodłami i świerkami, galasów naliczono jedynie 72 szt./m2. Wieloletnie obserwacje pozwalają uznać tegoroczne zagęszczenia muchówki za niskie i nie zagrażające kondycji zdrowotnej drzew.
*
Jesień jest również porą podsumowań i corocznych kontroli poziomu "zakorniczenia" lasów tatrzańskich. Kontrole te dotyczą w zasadzie tylko kornika drukarza - najgroźniejszego wroga świerka. Drukarzowi towarzyszy jednak szereg innych gatunków korników m.in. kornik drukarczyk i rytownik pospolity, które dla drzew są równie niebezpieczne. W warunkach tatrzańskich rozwojowi korników sprzyjają monokultury świerka, w których mechanizmy samoregulacji funkcjonują na tyle słabo, że cały drzewostan jest bardzo osłabiony. Drukarz, podobnie jak pozostałe gatunki, atakuje zwykle drzewa opanowane uprzednio przez hubę, opieńkę lub uszkodzone przez okiść i wiatr. Drzewa takie rozpoznać można po brunatnych trocinkach wysypujących się z wygryzanych przez chrząszcze otworów wejściowych bądź usypanych wokół szyi korzeniowej. W warunkach masowego pojawienia się korników (gradacji) atakowane są także drzewa zupełnie zdrowe, które wprawdzie przez pewien czas usiłują bronić się wyciekami żywicy, ale w końcu ulegają szkodnikom.
Aktywność korników przyczynia się do zapoczątkowania szeregu istotnych procesów ekologicznych. Zainteresowanych tym zagadnieniem odsyłamy do artykułu Jana Holeksy Perpetuum mobile czyli rzecz o kornikach ("Tatry" nr 2 (8); 2004).
*
Do odłowów chrząszczy stosuje się pułapki feromonowe. Ich kształt bywa bardzo różny; najczęściej stosowane są pułapki w kształcie skrzynki, choć do niedawna w powszechnym użyciu były pułapki rurowe (widoczne. z drogi prowadzącej nad Morskie Oko). Działanie tych pułapek polega na tym, że włożony do środka feromon (substancja zapachowa) wabi do wnętrza pojemnika zarówno samce jak i samice kornika. Pułapki ustawione są zwykle na skraju lasu, gdzie chrząszcze te przebywają najchętniej.
Odłowy prowadzone były we wszystkich dziesięciu obwodach ochronnych TPN. W ostatnim sezonie kontrolnym, który obejmował pięć miesięcy (od maja do września), zanotowano rekordową liczbę korników. Podobnie było w lasach słowackich, o czym informowaliśmy w letniej edycji "Tatr". Liczba korników wyniosła średnio około 10 tysięcy osobników na każdą pułapkę; w sumie odłowiono ponad 600 tysięcy owadów. W stosunku do ubiegłego roku jest to wzrost o 35 proc. Najwięcej korników zanotowano w Obwodzie Ochronnym Zazadnia i Strążyska. Stosunkowo najmniej chrząszczy odłowiono w obwodzie Chochołowska (inf. Celina Bryniarska).
*
Jesienią większość tatrzańskich roślin kończy swoją wegetację. Na początku września obserwować można było ostatnie kwiaty przenętów purpurowych i starców gajowych, które przez całe lato dominowały w runie leśnym. W połowie września, mimo korzystnej aury, niemal zupełnie ustała wegetacja leśna. Pojedynczo kwitnące gęsiówki alpejskie i bodziszki żałobne można jednak było spotkać na Hrubym Reglu jeszcze na początku listopada (inf. Jan Krzeptowski).
Na polanach, w żlebach i w strefie hal okres kwitnienia wydłużył się do pierwszych dni listopada. Niezwykle interesująca obserwacja pochodzi z Doliny Smytniej, gdzie na początku października przyszła… wiosna - pojawiły się tam bowiem kwiaty pierwiosnki wyniosłej, urdzika karpackiego i fiołka dwukwiatowego (inf. Anna Delimat). Gatunki te należą do najwcześniej kwitnących przedstawicieli flory tatrzańskiej - kwitną zwykle już w kwietniu. Z kolei na obszarze otuliny Tatrzańskiego Parku Narodowego ponownie zakwitła knieć błotna (kaczeniec). Powtarzające się co jakich czas ataki zimy (jak np. z 18 września oraz z 29 września) w żaden sposób nie wpłynęły już na przebieg wegetacji.
Wśród kwiatów jesieni na szczególną uwagę zasługują zimowity jesienne. Swoim wyglądem przypominają krokusy i - co warte podkreślenia - stosują podobną strategię przetrwania. Polega ona na tym, aby zakwitnąć w takim okresie, kiedy konkurencja ze strony innych kwitnących roślin w zabiegach o względy zapylających je owadów jest znikoma, wręcz żadna. O ile jednak krokusy śpieszą się z kwitnieniem, aby jak najszybciej przywabić do siebie dopiero co przebudzone po zimie trzmiele i motyle, to zimowity wydają się przy nich ostoją cierpliwości. Tej jesieni pojawiły się licznie dopiero koło 15 września w Dolinie Juraniowej i na polanie Biały Potok. Choć strategia ta wydaje się bardzo zmyślną i skuteczną, to niesie ze sobą poważne ryzyko związane z nadejściem chłodów i śniegu. Zimowity miały jednak w tym roku więcej szczęścia niż krokusy, albowiem ostatnia dekada września, niezwykle słoneczna i ciepła, sprzyjała ich rozwojowi.
W tym samym mniej więcej czasie (5 października), na wysokości około 2150 m n.p.m., w Dolinie Złomisk oraz poniżej Skrajnego Soliska już tylko gdzieniegdzie dojrzeć można było błękitne kwiaty dzwonka wąskolistnego oraz żółte - pięciornika złotego. W masywie Mięguszowieckiego Szczytu (wysokość 2150 m n.p.m.) kwitły z kolei; warzucha tatrzańska i skalnica karpacka. U kuklików górskich kwiaty pojawiły się jeszcze w ostatnich dniach października na Bystrym Przechodzie i Tępej. Obserwacje, które prowadzono w połowie listopada w masywie Szerokiej Jaworzyńskiej oraz Młynarza, tuż przed pojawieniem się pokrywy śnieżnej, potwierdziły kwitnienie dzwonka alpejskiego, goryczki orzęsionej oraz koniczyny brunatnej, ale tylko po jednym egzemplarzu każdego z tych gatunków. W wielu innych miejscach nie stwierdzono już żadnych kwiatów i tym samym czas kwitnienia roślin w Tatrach został definitywnie zamknięty.
*
W letnim wydaniu "Tatr" pisaliśmy o roku nasiennym buka, jodły i świerka. Opad orzeszków bukowych rozpoczął się w pierwszych dniach września i zakończył się na początku listopada. W naturalnej buczynie w Suchym Żlebie (masyw Łysanek), która jest lasem wzorcowym do prowadzenia wszelakiego rodzaju badań (porównań) ekologicznych według wstępnych szacunków spadło około 30 orzeszków na m2. Nieco więcej orzeszków naliczono w Dolinie Strążyskiej - 57 szt./m2. Są to wartości o około 80 proc. niższe od tych, które zanotowano w 2003 r. Ponadto część orzeszków okazała się pusta, nie zawierała w środku nasiona. Sporo nasion zostało uszkodzonych przez owady, wiewiórki i ptaki. Już od pierwszych dni września można było obserwować sójki, które przyleciały w Tatry w poszukiwaniu pożywienia. Ptaki te musiały się zapewne trochę rozczarować, ponieważ nie wszystkie drzewa obrodziły lub posiadały wartościowe nasiona. Grono zawiedzionych jest z pewnością dużo większe; wśród nich są również drapieżniki, które żywią się drobnymi gryzoniami. Liczba tych niewielkich ssaków znacznie wzrasta po latach obfitego urodzaju bukwi. W przypadku nieurodzaju liczba gryzoni jest o wiele mniejsza i wówczas część puszczyków, żywiących się z kolei gryzoniami, w ogóle nie przystępuje do rozmnażania.
Nasion bukowych pełnych, zdolnych do kiełkowania, jest w tym roku nieco ponad 60 proc. W takich warunkach - jak wynika z wieloletnich obserwacji - szanse na powstanie nowej generacji lasu są znikome. Do okresu wykształcenia się siewki nasionko narażone jest bowiem na wiele przeciwności losu. W warunkach tak słabego urodzaju, z jakim mamy do czynienia w tym roku, największe zagrożenie stanowią gryzonie, dla których bukiew jest wysokokalorycznym źródłem pokarmu. Nasiona są również porażane przez grzyby lub ulegają przesuszeniu.
Nieco później niż nasiona buka zaczęły rozsypywać się szyszki jodły, przy czym kulminacja opadu wystąpiła na przełomie października i listopada. Liczba nasion jodły, według szacunków opartych na podstawie analizy połowy zebranego materiału, wydaje się jednak w tym roku zaskakująco niska. Jest to niewiele ponad 8 nasion na m2 (o 76 proc. mniej niż w roku 2003). Ponad dwukrotnie więcej nasion wydały drzewa w Dolinie Strążyskiej. W przeciwieństwie do buka są to jednak wartości, które pozwalają oczekiwać pojawienia się na wiosnę maleńkich jodełek - nawet w przypadku, z jakim mamy do czynienia w tym roku, gdy jedynie 40 proc. nasion jest zdrowych. Duże spustoszenia wśród nasion tego gatunku poczyniła reseliówka jodłowa, która uszkodziła ponad 40 proc. z nich. Reseliówka jest jedną z najbardziej rozpowszechnionych muchówek. Jej larwy żerują w nasionach do połowy października, po czym opuszczają je, aby przezimować w górnej warstwie gleby. Przeżywalność nasion jodły od momentu opadnięcia na dno lasu do okresu kiełkowania jest jednak dosyć wysoka. Mimo swoich wysokich walorów odżywczych, dzięki obecności w nich terpentyn, są nieatrakcyjne dla zwierząt.
Na dnie lasu najpóźniej pojawią się nasiona świerka. Wprawdzie dojrzewają one już w październiku, ale rzadko opadają jesienią - do 15 listopada spadło tylko kilka nasion. Okres najintensywniejszego opadu powinien nastąpić w drugiej połowie zimy.
*
Grzyby są latem słabo widoczne, ale jesienią demonstrują swoją obecność bogactwem kolorów i kształtów. Występują niemal w każdej części lasu decydując o jego życiu i śmierci. Przyczyniają się do rozkładu martwego drewna i innych substancji organicznych, drzewom dostarczają wody i soli mineralnych, powodują choroby lub utrzymują w dobrej kondycji. Największa różnorodność grzybów, a tym samym ich przystosowań do życia, występuje w lasach naturalnych. Doskonałe warunki do rozwoju mają tutaj m.in. grzyby saprofityczne, które rozkładają martwe szczątki organiczne usprawniając tym samym obieg materii w przyrodzie. W naturalnej buczynie w Suchym Żlebie, gdzie leży około 160 m3 drewna bukowego, jodłowego i świerkowego, w pierwszych dniach października obserwować można było wspaniałe owocniki soplówek - bukowej i jodłowej, które osiągały nawet 50 cm długości! U podstawy starych świerków i jodeł pojawiły się z kolei liczne opieńki. Grzyby należące do tego rodzaju pasożytują głównie na korzeniach i szyi korzeniowej wywołując tzw. opieńkową zgniliznę korzeni. W monokulturach świerkowych powstałych w wyniku ingerencji człowieka (których, niestety, wciąż jest za dużo w reglach tatrzańskich) grzyb ten wespół z hubą korzeniową powoduje duże straty wśród drzew. W Suchym Żlebie nadmierny rozwój pasożytów jest jednak skutecznie powstrzymywany przez obecność tzw. grzybów antagonistycznych, żyjących z drzewami w symbiozie, na przykład rydzów, gąsek lub krowiaków. Jest to doskonały przykład harmonii, jaką można obserwować jedynie w ekosystemach naturalnych - stąd tak ważna rola naturalnych lasów w poznawaniu procesów przyrodniczych.
Tekst: Tomasz Skrzydłowski
Edward Lichota