Rekordowe babie lato
Jesień dopalała się nawrotami ciepła i słonecznych dni aż połowy listopada. Nawet pod koniec tego miesiąca można było napotkać wśród złotawych zeschłych traw Wielkiego Kopieńca wtórnie zakwitłą goryczkę wiosenną. Natomiast w Dolinie Białego przez cały październik obserwowano kwiaty goryczki krótkołodygowej. Gdzieniegdzie także wierzby pomyliły sobie pory roku, zaczęły rozwijać wątłe listki i przystrajać się w bazie.
Urokliwym zjawiskiem pogodnej późnej jesieni było wyjątkowo długo trwające w Tatrach babie lato. Ulotne, srebrzyście połyskujące nitki, podświetlone przesianym przez gałęzie światłem, wprowadzały w ostępy leśne nutę baśniowego nastroju. Ulatując w powietrze dodawały panoramom finezyjnej estetyki. „Grupę artystyczną”, która przędła, tkała i ozdabiała przestrzeń, tworzyły bardzo niepozorne pająki o nazwach namiastek, czelustek, boczeń i krzeczeń (brzmi to trochę jak imiona krasnoludków z bajek Marii Konopnickiej). Pająki te nie konstruują klasycznych sieciowych pajęczyn, lecz wytworzonych nici używają jako elementów nośnych do odbywania dalekich lotów, nawet na inne kontynenty. Wykorzystują wszelkie podmuchy powietrza, nie mówiąc już o silnych wiatrach. Po szczęśliwym lądowaniu, pozbywają się swej lotni i rozpoczynają „nowe życie” lub szukają zimowego schronienia, w zależności od tego, gdzie je los rzucił.
Typowe dla tej pory roku olbrzymie amplitudy temperatury między dniem i nocą, coraz wcześniej zapadający zmrok i momentami zimowe warunki w partiach szczytowych sprzyjały wędrówkom w niższych okolicach. Można było poczynić więcej obserwacji w piętrze kosodrzewiny. Ci, którzy pamiętają z autopsji, co działo się pod wpływem zanieczyszczeń powietrza w Sudetach we wczesnych latach siedemdziesiątych XX w., wiedzą, że warto to robić. Tamtejsza kosówka w większości przypadków nie miała zdrowego ciemnozielonego koloru i średnio najwyżej po dwa uiglone stosunkowo małe przyrosty roczne. Niektórzy nawet wieszczyli silny regres tego gatunku lub całkowite wymarcie. W latach 2005 i 2010 Zespół Ochrony Ekosystemów Leśnych TPN poczynił obserwację dotyczącą uiglenia kosodrzewiny w Tatrach i wielkości przyrostów rocznych. Prace wykonano na ośmiu transektach (liniach łączących punkty wyznaczone w terenie) od wysokości 1400 do 2000 m n.p.m. W sumie zestawiono ponad 500 pomiarów głównych pędów. W 2005 r. ilość uiglonych roczników wynosiła średnio 4,35, natomiast w 2010 r. – 4,48. Wynika z tego, że stan żywotności kosodrzewiny jest stabilny i nie ulega pogorszeniu. Wyraźnie zaznaczyło się zróżnicowanie długości przyrostów rocznych wraz ze wzrostem wysokości nad poziomem morza. W piętrze 1400–1500 średnia wielkość to ponad 7,5 cm natomiast na wysokości 1900–2000 m n.p.m. – niewiele ponad 4 cm. Jako oczywistą przyczynę można przyjąć czynnik klimatyczny. Zróżnicowanie tego parametru w poszczególnych latach nie wykazuje statystycznie uzasadnionego trendu, że na przykład przyrosty są coraz mniejsze. I tę wiadomość można przyjąć jako pozytyw. Przemierzając łany kosówki, napotkać można różne odstępstwa od normy w ubarwieniu igieł. I jest to zjawisko, chwała Bogu, o bardzo ograniczonej skali. Najczęściej spotykamy przebarwienia ceglastoczerwone. Po przeprowadzeniu badań w laboratorium Zespołu Ochrony Lasu w Krakowie stwierdzono, że przyczyną tego zjawiska jest oddziaływanie mrozu. Żółte barwy mogą wskazywać na infekcję grzybem, np. osutką sosny. Może to świadczyć również o normalnym objawie starzenia się lub rzadziej niedoboru składników pokarmowych. Białawożółte igły, przy równoczesnym zamieraniu pędów, wskazują na atak grzybem Ascocalyx abietyna, który również bywa obserwowany na limbach. Zbrunatnienie igliwia i posklejanie go filcowatą, bardzo ciemną, nawet czarną grzybnią wywołane jest przez sprawcę o nazwie Herpotrichia juniperi, brunatną pleśń śniegową. Pokrycie igieł pomarańczowożółtymi ecydiami z białawą rozerwaną powłoką świadczy o infekcji grzybowej, pęcherzykowatej rdzy Coleosporium senecionis. Inne ubytki igieł i ich zamieranie bywają wynikiem różnych kompleksowo działających przyczyn trudnych do zidentyfikowania. Czasem jednak diagnoza bywa łatwa, np. przy uszkodzeniach przez zwierzęta lub silne gradobicie. Taką powierzchnię szacowano i diagnozowano parę lat temu w Zadniej Suchej Dolinie Smreczyńskiej.
Ogólnie rzecz biorąc, kosodrzewina w TPN ma się jak dotychczas dobrze, a jej areał wzrósł w stosunku do minionych dziesięcioleci o setki hektarów. Wszystko wskazuje na to, że tendencja ta będzie się utrzymywać.
W połowie listopada zakończyliśmy pierwszy cykl spotkań z młodzieżą w ramach projektu Akademia Tatry. W Akademii biorą udział dzieci i młodzież z prawie wszystkich szkół powiatu tatrzańskiego. Być może jest jeszcze za wcześnie na ocenę poziomu wiedzy przyrodniczej młodych Podhalan, ale po kilkudziesięciu lekcjach z kilkuset osobami można już coś na ten temat powiedzieć. Nie wygląda to zbyt optymistycznie. Jakkolwiek są klasy, np. z Bukowiny i Białki Tatrzańskiej, wyraźnie lepsze od pozostałych. Ponadto w każdej prawie grupie uczniów znajdują się osoby, które jasnością umysłu, poziomem wiedzy i zadawanych pytań sprawiają, że chce się człowiekowi uprawiać orkę na tym ugorze. Pozostaje mieć nadzieję, że te bardziej błyskotliwe jednostki zostaną dostrzeżone, docenione i poprowadzone w dobrym kierunku przez nauczycieli.
Tomasz Mączka
Tomasz Skrzydłowski