tu jesteś:   STRONA GŁÓWNA
Poznaj Tatry
NATURA
   Zielony Świat Tatr
   Zwierzęta Tatr
   Klimat, Skały i Wody
   Kronika wydarzeń przyrod.
KULTURA
   Historia
   Etnografia
Filmy edukacyjne
AUDYCJE RADIOWE
ATLAS ROŚLIN
ATLAS GRZYBÓW
ATLAS ZWIERZĄT
PANORAMY TATR
INNE GÓRY
BLOG / NEWSY
WSPÓŁPRACA


Zielony Świat Tatr
Świerk

  Majestatyczny świerk wśród leśnych drzew jest jak niedźwiedź wśród leśnej fauny – ogromny i budzący szacunek, kiedyś czczony i traktowany z atencją. Dawniej ściąć go mógł jedynie baca, gdyby zrobił to juhas, śpiące w drzewie demony pokazałyby, co potrafią. Świerk pospolity – Picea abies – co nie znaczy, że nieciekawy.
fot. Jan Krzeptowski Sabała

  Świerk na dobre zadomowił się w Tatrach około 9 tysięcy lat temu, czyli około 4 tysięcy lat po tym, jak z gór zniknęły ostatnie lodowce. Impulsem do ekspansji było zwiększenie wilgotności powietrza. Oczywiście nie odbyło się bez konfliktów z panującymi wówczas niepodzielnie na Podhalu brzozami i trzema gatunkami sosen (sosną zwyczajną, limbą i kosodrzewiną). Jako gatunek bardziej cienioznośny, a zatem konkurencyjny, świerk zmarginalizował rolę współziomków. Kolejne tysiąclecia to dla naszego bohatera okres prawdziwej prosperity. Około 5000 lat temu świerki dotarły w Tatrach Wysokich do wysokości 1700 m n.p.m., ustalając na blisko 1400 lat rekord wysokości górnej granicy lasu. Imperium świerka zaczęło podupadać 3500 lat temu, choć już tysiąc lat wcześniej nad ich siewkami zaczęły gromadzić się ciemne korony jodeł i buków. W starciu z tymi gatunkami świerki są bez szans, ratunku szukać mogą jedynie na ubogich glebach lub w chłodnym klimacie regla górnego. Ówczesny klimat przyczynił się również do obniżenia granicy lasu, dzięki czemu po kilku tysiącach lat „ucisku” kosodrzewina mogła odzyskać część utraconych niegdyś terenów.

   Paradoksy tatrzańskiego lasu

   Jak wiadomo las tatrzański – przynajmniej ten po północnej stronie, dzieli się na regiel dolny i górny. Pierwotnie i przepisowo w skład regla dolnego wchodziły różne drzewa. To oczywiste – zróżnicowany skład gatunkowy sprawia, że las nie podda się łatwo niesprzyjającym warunkom, nie ugnie się pod naporem wichury, nie zdziesiątkują go mrozy ni kornik, bo kornik jedne drzewa lubi bardziej, inne mniej. W porównaniu z jodłami i bukami świerk jest najbardziej zagrożony przez czynniki środowiskowe – mniej odporny na okiść, słabiej ukorzeniony, przysmak korników… Jednak przed przybyciem w Tatry pasterzy i pierwszych osadników świerków w reglu dolnym było sporo. Dlaczego? Upraszczając sprawę, można rzec, że granit i gnejs to ulubione skały świerków (trochę z konieczności), a tych, zwłaszcza po południowej stronie Tatr, jest pod dostatkiem. Ich strefę wpływów zwiększyły także lodowce, które targając z sobą głazy wyrwane ze zboczy, m.in. Kościelca lub Mięguszowickich Szczytów, osadziły się na wapieniach i dolomitach kilka kilometrów dalej w postaci moreny. Trudno wietrzejące skały, dające ubogie w składniki mineralne gleby, z trudem opanowują inne gatunki niż świerk. Gdyby nie ta zdolność, świerk z pewnością pozostałby na straconej pozycji w walce o życie z jodłą i bukiem. Największą jego bolączką jest to, że potrzebuje więcej światła niż konkurenci. Z tatrzańskich drzew rosnących w reglu dolnym jedynie sosna zwyczajna jest mniej wymagająca co do żyzności gleby. Nie stanowi jednak dla świerka zagrożenia, gdyż sama będąc gatunkiem światłożądnym, od tysięcy lat ucieka na niedostępne wapienne turnie. 

   Cicha leśna walka

   Prawdziwy dramat rozgrywa się tam, gdzie gleba jest żyzna, a chętnych do korzystania z jej dobrodziejstw nie brakuje. Jakby spodziewając się kłopotów, w porównaniu do pozostałych gatunków, świerki wykształcają dużo nasion i robią to często. W ten sposób chcą zwiększyć swoją szansę już na starcie. Efekt okazuje się często mniej niż mizerny. Blisko połową nasion zainteresują się owady, wiele z nich stanie się pokarmem wiewiórek, dzięciołów lub krzyżodziobów świerkowych. Tylko kilku procentom uda się wykiełkować, a i to jeszcze niewiele znaczy. Wraz z pojawiającymi się korzonkami nadciągają kolejne kłopoty, ponieważ na drodze do pełni szczęścia – gleby mineralnej – kiełkujące nasiona natrafiają na zalegającą na dnie lasu warstwę ścioły bukowej lub świerkowej. Zanim się zakorzenią, narażone są na wysuszające wiatry oraz infekcje grzybowe. Niewiele bezpieczniej mogą się czuć, będąc jednoroczną siewką. I choć trudno w to uwierzyć, gdy patrzymy na sięgające nieba (przynajmniej na wysokość 40 metrów) strzeliste korony świerków, to na tym etapie ich życia za wrogów mają trawy, paprocie bądź lepiężniki. Szanse na przeżycie wzrastają, gdy szczęśliwym zbiegiem okoliczności małe świerczki wyrosły w miejscu wyniesionym ponad otaczające runo, na przykład na martwym, rozkładającym się drewnie. Odpowiednich dla nich miejsc w lesie nie ma zbyt wiele, dlatego nie ma się co dziwić, że w żyznej buczynie tatrzańskiej świerków rzadko bywa więcej niż kilkanaście procent wszystkich drzew. „Pech” nie opuszcza świerków także w starszym wieku. I niewielka to dla nich pociecha, że jak piszą przyrodnicy, „odgrywa on niewspółmiernie większą rolę ekologiczną w lesie niż inne gatunki drzew”, jako że inne drzewa często odnoszą sukces kosztem świerków. Nękane przez grzyby i korniki, łamane i wywracane przez wiatry – obumierające i martwe dają schronienie sowom, dzięciołom, z kolei luki wypełniają się nową generacją buków i jaworów. Jeśli nawet powalone drzewa stanowić będą w przyszłości dogodne miejsce życia dla samych świerków, to pewien tragizm sytuacji polega na tym, że związek między śmiercią starszego a życiem młodego pokolenia jest bezpośredni aż do bólu.

   Bezkrwawe morderstwo lasów

   Ludzka omylność sprawiła, że to jednak świerk zdominował regiel dolny. Tatry są parkiem narodowym zaledwie od pięćdziesięciu lat. Przedtem zawsze były czyjeś, były jak pole, łąka, ogród, a więc źródło przeróżnych dóbr. Najpierw zaczęto pozyskiwać rudy żelaza: „Nadszedł barbarzyńca, kapitalista pruski, przez ironię chyba nosicielem kultury (kulturtrager) zwący sam siebie i zaczęło się masowe bezkrwawe morderstwo lasów” (Zofia Radwańska-Paryska).  Wycinano drzewa dla potrzeb kuźni, powstawały puste połacie, które najłatwiej było obsadzić świerkiem. Świerk ma wiele zastosowań – od skrzypiec po chałupy – szybko rośnie, tak więc zaczęła się świerkomania – sadzono świerki wszędzie, nie bacząc na warunki siedliskowe, nie zdając sobie sprawy z tego, że drzewostan niezróżnicowany wiekowo i gatunkowo ma małe szanse na przetrwanie. „Gdy świerczyny dorosły do 30-40 m, coś się w nich psuć zaczęło. Ustał prawie nagle bujny przyrost pędów, okiść jesienna wyłamywała świerki lub całe ich grupy, wiatry waliły z korzeniami duże ich połacie, w końcu zjawił się główny wróg boru świerkowego, kornik, i dokończył dzieła zniszczenia” - relacjonował Marian Sokołowski.
Jakby jednak nie patrzyć na zamieszanie, jakie powstało wokół świerka, trzeba przyznać, że ze względu na trwałość, lekkość i kilka innych przymiotów, jego drewno ma doskonałe walory użytkowe. Niewiele jest na Podhalu budynków, które wykonane byłyby z drewna innego gatunku. Świerk, obok jawora, lubiany jest również przez lutników. Z drewna świerkowego wykonuje się np. płytę wierzchnią skrzypiec, podczas gdy spód i boczki z jawora. Skrzypce połączyły w sobie idealnie te dwa gatunki, co nawet naturze się nie udało. Drewno rezonansowe pozyskiwane jest z pni ponad 100-letnich świerków, posiadających wąskie słoje przyrostu rocznego (od 1 do 2 mm). Wyrabiane jest jedynie ze strefy twardzielowej drewna, o grubości co najmniej 28 cm. Najwięcej takich drzew można znaleźć w reglu górnym Alp i Karpat Rumuńskich. W Polsce – w Beskidzie Zachodnim i Sudetach.

   Dziwne decyzje natury

   O ile jednak panowanie świerka w lesie dolnoreglowym to sprawka człowieka, to fakt, iż jest on głównym drzewem regla górnego jest sprawką natury. Tak było zawsze, choć tak naprawdę świerk nie jest szczególnie predestynowany do trwania w trudnych górskich warunkach. W przeciwieństwie do innych drzew, takich jak jodła czy buk, jest mniej odporny na mrozy, to właśnie wśród świerków największe spustoszenia czyni wiatr, a ponieważ w reglu górnym właściwie innych drzew prócz świerków nie ma, dlatego po wichurach pojawiają się na stokach łysiny wiatrołomów. Dlaczego wiatr tak łatwo wywraca smreki? Ponieważ mają one bardzo płytki system korzeniowy, zwany talerzowym – przypomina rozpostartą dłoń, a wiadomo, że taką dłoń trudniej jest włożyć głęboko, np. w piasek, niż zaciśniętą pięść. Korzenie wrastają na maksymalną głębokość 40 cm, jednak 85 proc. skupia się na głębokości 10 cm, nie mogąc przebić zbitej warstwy gleby. Z tego powodu aż 90 proc. świerków rosnących przy szlakach tatrzańskich ma uszkodzone korzenie. Jednak taki system korzeniowy nie jest cechą gatunkową świerka, a raczej konsekwencją warunków, w jakich rośnie, i świadczy o dużych możliwościach przystosowania. Świerk jest także mało odporny na pasożyty, szczególnie na gradację kornika.

Niełatwe królowanie

   Jednak mimo braku konkurencji ze strony innych gatunków drzew, świerki muszą przejść drogę przez mękę. W borach wysokogórskich na wroga smreka numer jeden wyrasta dosłownie i w przenośni paproć o wielkich liściach – wietlica alpejska. Walka między tymi gatunkami jest tym bardziej zaciekła, że tak paproć jak i świerki rosnące na tej wysokości są światłożądne. Paproć nie tylko ogranicza dostęp do światła delikatnym siewkom, ale obumierając pod koniec lata, przykrywa je masą swoich liści, grzebiąc na wieki. Gdyby rośliny mogły mówić, wędrując przez górnoreglowe świerczyny, nasłuchalibyśmy się z pewnością narzekań i utyskiwań na sąsiadów. Nie pozostaje świerkom zatem nic innego, jak zastosować ten sam unik, o którym wspomnieliśmy, opisując ich życie w buczynie. Wzrastanie na pagórkach wykrotów oraz martwym rozkładającym się drewnie ma w borach wysokogórskich wręcz spektakularny przebieg. A to dlatego, że w takich miejscach rośnie ponad połowa wszystkich świerczków, mimo że owe struktury zajmują niespełna 3 lub 4 proc. powierzchni dna lasu. Kłody zyskały sobie nawet określenie nurse logs (dosłownie kłody niańki). To właściwy moment, aby uświadomić sobie, jak ważne jest pozostawianie w lesie pewnej liczby martwych drzew, które stanowią „przedszkole” dla świerczków. Skrupulatne usuwanie przewróconych przez wiatr drzew w reglu górnym może przynieść jedynie ten skutek, że na wiele dziesięcioleci uniemożliwimy powrót drzew. Wprowadzając je sztucznie, ryzykujemy ogólnie wysokie koszty uprawy i pielęgnacji młodego lasu. A i tak może się okazać, że na jakimś etapie swojego życia nasz wypielęgnowany las nie dostosował się do siedliska, co poskutkuje jego przedwczesnym rozpadem.

   Tam, gdzie kończy się las

  Świerkom przypada honorowa rola wieńczenia górnej granicy lasu. Granicę tę możemy śmiało traktować jako jedno z ciekawszych zjawisk, jakie występują w przyrodzie. Trudno bowiem o bardziej czytelny przykład ograniczeń stawianych drzewom przez środowisko. Powszechnie przyjmuje się, że granica lasu biegnie na wysokości 1550 m n.p.m., ale jak to w życiu bywa, a w przyrodzie w szczególności, rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana. Świerki oglądać będziemy kilkadziesiąt metrów wyżej na stokach południowych i grzbietach górskich – gdzie jest cieplej – niż w dolinach i po stronie północnej. Swoje trzy grosze dorzucili również ludzie, którzy na ponad połowie długości granicę tą obniżyli, niekiedy, jak w Dolinie Jaworzynki, o prawie 300 metrów. Drzewa starannie przygotowują się do roli strażnika granic lasu, choć poprawniej należałoby napisać, że to warunki, zwłaszcza klimatyczne, do tej roli je przysposabiają. Straż to wielce wyrafinowana, zaczepna i w stosunku do kosodrzewiny agresywna. W tym przypadku zupełnie uzasadnione jest używanie w ekologii terminologii militarnej – strefa walki – walki z przeciwnościami losu (czyli klimatu) i kosodrzewiną. W górnej części regla górnego świerki stają się niskie, przysadziste, o grubych gałęziach sięgających niemal podstawy drzewa. Chętnie łączą się w klany rodzinne zwane biogrupami. Ich powstaniu sprzyja częste u tych drzew zjawisko rozmnażania wegetatywnego. Polega ono na tym, że wskutek przyciśnięcia do ziemi przez śnieg nisko osadzonych gałęzi, te po pewnym czasie ukorzeniają się i usamodzielniają. Drzewa rosnąc blisko siebie, nie tylko stwarzają w obrębie biogrupy specyficzny mikroklimat, pozwalający przetrwać im w trudnych wysokogórskich warunkach, ale mogą skutecznie rywalizować z kosodrzewiną o przestrzeń do życia.
Nawet najbardziej przemyślane sposoby na wzrastanie w piętrze subalpejskim nie zmienią faktu, że niezwykle żywotne na tej wysokości świerki osiągają kres swojego występowania. Wymownym świadectwem woli walki i trwania są przycupnięte pod osłoną kosówki maleńkie świerki, które jakby dla zamanifestowania zdobytej pozycji, wystawiają nieśmiało targany wiatrem chorągiewkowaty pęd.

   Święte drzewo

   Nawet najmniejsza gałązka świerka – smędzianka – posiada magiczną moc odpędzania od człowieka nieszczęść i grzesznych myśli; zatknięta za pas bacy, chroni nie tylko jego, ale też podległych mu juhasów i owce. Kiedyś szałasy pasterskie budowano w bezpiecznym cieniu świerka, teraz świerk dobrze widziany jest przy domu, aby bronił dostępu demonom i złym życzeniom. Dzięki świerkowi można też zdemaskować kogoś, kto udaje, że jest czarownikiem, lub komu czarowanie niespecjalnie wychodzi: „Jako fcom się pomścić na chłopie, co ón fce, a nie umi carować, innemu psuje, a poprawić nie da rady – to mu baca nasuje do arbaty mąki zemlonej z kory starego smreka, ususzonej na słonku i we watrze, taki będzie wse pierdział i nie ma siły powstrzymać to w dupie. To wte zawdy wiedno, co to je płony babroś”.
Był też smrek drzewem świętym. Jeszcze w latach pięćdziesiątych XVIII wieku w lesie pod Zakopanem rósł olbrzymi świerk zwany „świętym smrekiem” – składano mu ofiary, modlono się pod nim i chodzono na klęczkach dookoła pnia. Bacznie obserwowano jego koronę, aby zauważyć, w którą stronę gałęzie wiatr wygina, a więc z której strony szczęście przywieje.
Dla Indian Haida (Haida Gwai), zamieszkujących Wyspy Królowej Charlotty (Kolumbia Brytyjska, Kanada) pewien święty świerk był gwarantem ciągłości ich istnienia! Dawno, dawno temu ludzie kłócili się i pałali do siebie nienawiścią. Nie spodobało się to stwórcy i postanowił zesłać na położoną wśród śniegów indiańską wioskę pożar. Z pożogi ocalał tylko stary mężczyzna i młody chłopiec. Kiedy uciekali, starzec ostrzegł chłopca, że nie może oglądać się za siebie. Chłopak nie posłuchał i zamienił się w świerka. Indianie Haida wierzą, że tak długo będzie istnieć ich plemię, jak długo ów świerk będzie rósł zdrowy i dorodny… Ciekawski chłopak zamienił się w świerka sitkajskiego – Picea sitchensis – olbrzymie drzewo, najwyższe z drzew iglastych (do 100 m). Świerk-chłopiec miał niezwykłe złote igły (Picea sitchnesis „aurea”), aż do początków XX wieku nie oglądały go oczy naukowców. Niestety, w 1997 roku to trzystuletnie wtedy drzewo zostało ścięte przez szaleńca. Grant Holdwin był nieco niezrównoważonym psychicznie działaczem ekologicznym i chciał zwrócić uwagę świata na plany systematycznej wycinki świerkowych lasów w tamtym rejonie. Dlaczego to jedno drzewo otaczane jest taką czcią i przetrwa, skoro wokół padać będą jego nie mniej zdrowi i piękni bracia? – rozumował. Wziął piłę łańcuchową, przedostał się w nocy na wyspę i ściął złote drzewo, po czym zniknął w tajemniczych okolicznościach, zostawiając żonę i czworo dzieci...
Indianie Haida byli zrozpaczeni, przyszedł im jednak w sukurs ogród botaniczny w Vancouver, w którym rosły dwa drzewa wyhodowane z odszczepek pobranych ze złotego świerka. Kiedy udało się przekonać starszyznę Haida, że to naprawdę potomkowie ich pradrzewa, przesadzono je na Wyspy Królowej Charlotty i Indianie mogą być spokojni o swój los.
Drzewa i ludzie… to szczególny i odwieczny związek, a opowieść o złotym świerku jest tego związku niezwykłym przykładem.

Tomasz Skrzydłowski
Beata Słama

(tekst ukazał się w kwartalniku „Tatry”)



«« Powrót do listy
    Drukuj     Wyślij znajomemu    Ilość odwiedzin   19298

POZNAJ TATRY Copyright © MATinternet s.c. - Z-NE.PL - ZAKOPANE 1999-2024  ::  13703284 odwiedzin od 2007-01-09   ONLINE: 3